wtorek, 9 września 2014

Filozofia w gotowaniu.

Wiele osób spotykając mnie, widząc jak krzątam się kuchni dziwi się. Padają wtedy pytania dlaczego, po co, facet w kuchni? Moja odpowiedź na te pytania jest jednak nadzwyczaj prosta!

Uszczęśliwianie innych. Jeżeli gotować to dla innych. To jest moja motywacja do wejścia do kuchni. Nie ma dla mnie większej satysfakcji niż uśmiech na ludzkiej twarzy. Oczywiście nie zawsze jest tak, że wszystko wychodzi idealnie, smakuje tak jakbym chciał itd. Ba! Zazwyczaj jest tak, że po wyjściu z kuchni narzekam. Bo tort jest krzywy, bo beza nie jest krucha, bo się trochę przypaliło. Można by tak wymieniać bez końca. Nazywam to syndromem mojej kochanej babci Alicji. Na każdym przyjęciu, obiedzie, który ona organizuje można usłyszeć co nie wyszło i że wszystko jest na pewno niesmaczne, chociaż to oczywiście nieprawda, gdyż wszystko jest pyszne i zachwalane. Kiedyś się z tego śmiałem, teraz jednak to rozumiem. Za każdym razem staram się jak tylko mogę, chcę żeby wszystko wyszło tak jak sobie to wymyśliłem. Jednak gdy coś się nie uda wszyscy mogą mówić, że nigdy nie jedli nic lepszego, ale ja nie będę do końca zadowolony. Jednak człowiek jest tylko człowiekiem. Zawsze pozostanie pewien detal, który mógłby zostać zrobiony lepiej. I co teraz? Jest na to sposób. Można rzec, że to magiczny składnik, który potrafi zamaskować pewne niedociągnięcia. Składnik według mnie najważniejszy, bez którego nie zabieram się za gotowanie. Miłość. O co tak naprawdę chodzi w gotowaniu? Czy chodzi tutaj jedynie o zapewnienie organizmowi energii do życia? Według mnie stanowczo nie. Dla mnie gotowanie ma też drugi wymiar. W potrawach są ukryte nasze emocje, uczucia. Chłopak przygotowując coś dla swojej wybranki często wchodzi do kuchni pierwszy raz. Dlatego pominie jakiś składnik, pomyli się, jednak cały czas myśląc o niej wkłada do środka swoją miłość. Kiedy mama robi dziecku kanapki do szkoły to wkłada w nie nie tylko ser, szynkę czy pomidora. Dokłada tam zawsze całe swoje serce. Skąd wzięło się powiedzenie "smakuje jak u mamy"? Właśnie stąd! Często zdarzają się sytuacje, kiedy po zachowaniu wszelkich składników, proporcji, odpowiedniej kolejności, wszelkich zaleceń et cetera coś jednak nie wychodzi. Pierwsza myśl - za mało miłości. Dla mnie gotowanie nieodłącznie jej potrzebuje. To jest to co sprawia, że nasze posiłki stają się wyjątkowe, dzięki czemu na twarzy pojawia się uśmiech, nawet jeżeli zupa jest za słona, schabowy przypalony, a sernik za słodki. W potrawach zostaje jakiś ślad po ich wykonawcy. I ten właśnie ślad moim zdaniem decyduje o efekcie końcowym. 

2 komentarze:

  1. Dobrze powiedziane, ale niektórym klęskom nawet wielka miłość nie pomoże :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłość to bardzo ważne, i bardzo ważne żeby czuć to co chce się zrobić, nie po to żeby zrobić ale czuć radość wewnętrzną :

    OdpowiedzUsuń