poniedziałek, 7 marca 2016

Spaghetti aglio olio

Cześć. Dzisiaj przedstawię Wam jeden z moich ulubionych włoskich makaronów. Poznałem go mniej więcej dwa lata temu kiedy pracowałem we włoskiej restauracji. Bardzo mi zasmakował i dziś stwierdzam, że jego istota leży w prostocie. Wydaje mi się, że jest to najprostszy do przygotowania makaron, idealny na niespodziewaną wizytę gości czy też szybki obiad. Jednocześnie nie jest to coś zwyczajnego.

Wystarczy posiadać:
  • makaron spaghetti,
  • oliwę,
  • kilka ząbków czosnku,
  • oregano,
  • kilka oliwek.


Zaczynamy od obrania i posiekania drobno czosnku. w zależności na ile chcecie, żeby wasze danie było ostre dodajecie mniej lub więcej ząbków. Następnie na całkiem pokaźnej ilości oliwy podsmażamy czosnek na małym ogniu. W międzyczasie gotujemy już makaron. Gdy czosnek zdąży się już podsmażyć dodajemy oliwki i jeszcze chwilę trzymamy patelnię na małym ogniu. Gdy makaron będzie jeszcze lekko twardawy odcedzamy go i wrzucamy na patelnię. Nabierze tam miękkości i smaku. Na koniec dodajemy łyżeczkę suszonego oregano i mieszamy - oliwki i czosnek mają znaleźć się pomiędzy nitkami spaghetti, a nie na dnie talerza. Gotowe! Danie można również urozmaicić ostrymi papryczkami uzyskując spaghetti aglio olio e peperoncino.

piątek, 26 lutego 2016

Pstrąg w sosie śmietanowym z cukinią.

Witam wszystkich! Wynikiem dzisiejszych moich poczynań w kuchni jest pstrąg. Jego przygotowanie wiele osób ogranicza do obtoczenia ryby w mące i jej usmażeniu. Są jednak alternatywy i dzisiaj jestem szczęśliwy, bo mogę Wam  zaprezentować jedną z nich.

Potrzebne nam będą:

  • filet z pstrąga,
  • jedna średniej wielkości cukinia,
  • 200 g śmietany,
  • mała cebulka,
  • ząbek czosnku,
  • 50g startego parmezanu,
  • natka pietruszki,
  • sól, pieprz.



Na początku przygotujemy sos. Cebulę i czosnek obieramy i kroimy w kosteczkę i podsmażamy na gorącej patelni z oliwą z oliwek na małym ogniu. W międzyczasie obieramy cukinię i ścieramy ją na dużych oczkach tarki w taki sposób, aby powstały nam paski o długości kilku centymetrów. Gdy cebulka zmięknie dodajemy do niej startą cukinię i podsmażamy przez kilka minut. Następnie dodajemy śmietanę oraz posiekaną drobno natkę pietruszki. Całość podgotowujemy i dodajemy parmezan - nada on charakterystyczny smak oraz zagęści lekko nasz sos. W razie, gdyby stawał się on zbyt gęsty rozcieńczamy go lekko wodą. Na koniec doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Sos gotowy! Teraz wystarczy jedynie umyć naszą rybę i umieścić ją na patelni w towarzystwie naszego sosu. W ten sposób po kilku minutach nasze danie jest już gotowe. Bardzo dobrze komponuje się z pieczonymi ziemniakami. Wystarczy je umyć, pokroić w tzw. łódeczki i położyć na blasze. Dalej jedynie lekko je solimy, skrapiamy oliwą, a reszta dzieje się już sama w piekarniku. Dobrze jednak zacząć od ziemniaków, a dopiero potem przystąpić do przygotowania reszty. To wszystko na dzisiaj. Życzę smaczności!

niedziela, 15 listopada 2015

Cannelloni ze szpinakiem i kurczakiem

Dzisiaj wracamy do klimatów włoskich zapiekanek. Tradycyjne cannelloni jest podobne do lasagne. Makaronowe rurki faszeruje się sosem bolońskim, zalewa się beszamelem, posypuje serem i zapieka. Ja postanowiłem jednak w ramach kulinarnego eksperymentu zmienić nieco składniki. Przyznam się szczerze, że wchodząc z nimi do kuchni nie byłem do końca przekonany. Jednak po wyjęciu zapiekanki z piekarnika okazała się być najlepszą zapiekanką jaką jadłem od kilku miesięcy.

Potrzebne będą:

  • 500 g mrożonego szpinaku,
  • szklanka mleka,
  • pojedyncza pierś z kurczaka,
  • 2 łyżki mąki,
  • 2 puszki krojonych pomidorów,
  • 2 ząbki czosnku, 
  • pęczek listków świeżej bazylii,
  • 100 g startego parmezanu,
  • makaron cannelloni.
Na początku przygotujemy farsz, którym wypełnimy makaron. Na dno garnka wlewamy oliwę i podgrzewamy ją. W tym czasie obieramy i siekamy drobno cebulę. Podsmażamy ją w garnku do miękkości . Jeżeli zajdzie taka potrzeba można dolewać co jakiś czas wody do garnka. Następnie dodajemy do cebuli szpinak i całość dusimy pod przykryciem. Teraz możemy pokroić pierś z kurczaka, jednak należy to zrobić bardzo drobno, aby kawałki zmieściły się w rurkach. Gdy szpinak się rozmrozi dodajemy do niego mąkę starannie przy tym mieszając, żeby zapobiec powstaniu grudek. Dalej  powoli wlewamy mleko nie przestając przy tym mieszać, aż do momentu uzyskania kremowego sosu. Na koniec dosypujemy niecałą połowę startego parmezanu oraz kurczaka i trzymamy garnek na małym ogniu przez jeszcze kilka minut. W tym momencie nasz farsz jest gotowy. Można go ewentualnie doprawić wedle własnego uznania, jednak dla mnie był on idealny. Przed nafaszerowaniem rurek należy jeszcze przygotować sos pomidorowy. Nie jest to nic nadzwyczajnego - do rozgrzanego garnka z oliwą wrzucamy dwa ząbki czosnku. Po pewnym czasie wrzucamy zawartość puszek z pomidorami oraz pół puszki wody. Nie chcemy, aby nasz sos był za gęsty. Tutaj też wrzucamy bazylię i całość doprowadzamy do wrzenia. Teraz należy doprawić sos - ja użyłem ostrej papryki, ale tę kwestię zostawiam Wam. Wszystko gotowe, faszerowanie czas zacząć!

Naczynie żaroodporne wysmarowujemy cienką warstwą oliwy. Do faszerowania makaronowych rurek można użyć łyżeczki, jednak prostsze i wygodniejsze będzie zastosowanie tutaj patentu w woreczkiem foliowym. Farsz przekładamy do folii, odcinamy jej dolny róg i traktujemy ją jak rękaw cukierniczy. Farsz wystarczył na wypełnienie 25 rurek. Każdą układamy w naczyniu, z początku równolegle, potem możemy je  również ułożyć piętrowo. Wszystko zależy od tego, jak dużym i wysokim naczyniem dysponujemy. Następnie zalewamy makaron sosem i na koniec posypujemy danie resztą startego parmezanu.

Teraz istotna kwestia. Dopiero w tym momencie włączamy piekarnik. Nagrzewamy go do temperatury 200 stopni Celsiusza. Zajmie to ok. 10-15 minut i w tym czasie makaron ma nasiąknąć sosem i dzięki temu będzie mógł się ugotować podczas zapiekania. Czas, po którym cannelloni będzie gotowe w dużej mierze zależy od użytego makaronu. Dla mnie było to ok. 30 minut. Przed wyjęciem zapiekanki z pieca ponacinajcie ją w kilku miejscach nożem. Jeżeli makaron wyda Wam się miękki, a ser przybierze złocistą barwę to możecie podawać Wasze cannelloni!

Ojejka, długi ten przepis wyszedł, ale moim zdaniem naprawdę warto. Pozdrawiam Was serdecznie i do usłyszenia w następnym przepisie! Smaczności.